Szkoła zabijania (chęci do nauki)

Szkoła - miejsce, gdzie uczniowie są, bo muszą, a nauczyciele są - bo są. Każdy, kto chociaż raz skosztował szkoły publicznej, przyzna mi rację.

Szkoła – miejsce, gdzie uczniowie są, bo muszą, a nauczyciele są – bo są. Każdy, kto chociaż raz skosztował szkoły publicznej, przyzna mi rację. Oczywiście nie zawsze, nie wszędzie, nie wszyscy. Zdarzają się zarówno nauczyciele z pasją oraz uczniowie, którzy chcą pochłaniać wiedzę. Aczkolwiek upierałbym się, że ten odsetek jest niewielki. Ze wszystkich przedmiotów, jakich uczniowie muszą się uczyć, są takie wyjątkowe. Mam tu na myśli nauczanie języków obcych. Jest to bardzo trudna sztuka, której nie wszystkim jednak wychodzi. Wynika to przede wszystkim z faktu, że język – jakokolwiek by nie był – to kod, to szyfr, do którego z założenia mają dostać się wybrani ludzie. Nie jest to więc nauka wzorów, definicji czy dat. A nauczyciele? Nauczyciele mają braki.

Zacznijmy od początku, przede wszystkim nauczyciele nie zdają sobie sprawy z tego, jaki mają wpływ na uczniów. Moi drodzy… wpływ ogromny…To, co mówi nauczyciel, jakie wyznaje wzorce, zachowania, jaką wartość daje swoim uczniom…Jest tego dużo i jest to bardzo, bardzo ważne!!! Na każdym etapie edukacyjnym wychowują, są wzorcami, a wręcz autorytetami. Relacja uczeń – nauczyciel zmienia się z biegiem czasu, aczkolwiek zawsze pozostaje w pewnym schemacie, bo przecież ileż to razy “żyliśmy życiem” profesora Kowalskiego czy śledziliśmy losy pani Nowak. Nauczyciele nie potrafią tego wykorzystać! To jest smutne i przerażające, ale nie najgorsze.

Inną kwestią jest to, że nauczyciele są starzy. Nie mam tu na myśli “starości” związanej z wiekiem (chociaż ta często też jest częstym problemem), tylko z podejściem do nauki. Korzystają z metod, które na Zachodzie już od dawna przestały być praktykowane. Czasami wydaje mi się, że kupujemy od ich podręczniki sprzed 40 lat i zmieniamy okładki, żeby wyglądały na nowoczesne. Oczywiście nie mam tu na myśli reformy edukacji, aczkolwiek ona sprzyja takim działaniom. Bardziej wytykam lenistwo nauczycieli, którym nie chce się zmieniać metod nauczania, bo wymagałoby to od nich dodatkowego wysiłku. Prowadzi mnie to do kolejnej wady polskiego systemu szkolnictwa, czyli właśnie leniwych i nieangażujących się nauczycieli. Wyobraźmy sobie świetnie poprowadzoną lekcję języka z wykorzystaniem dostępnych urządzeń multimedialnych. Tylko komu by się chciało przygotowywać ciekawą lekcję, przygotować się merytorycznie i na dodatek nauczyć się korzystania z rzutnika czy innych tablic multimedialnych, kiedy można sobie posiedzieć i popić kawkę. Przecież hej! – nie płacą za zaangażowanie, tylko za ilość przepracowanych godzin w miesiącu.

Stąd kilka, mam nadzieję pomocnych rozwiązań:

-przede wszystkim obowiązkowe szkolenia dla nauczycieli (które nie są dla nich jedynie stratą czasu!),

-przymusowe emerytury,

-zrezygnowanie z kucia słówek na pamięć i wprowadzenie nauki przez oglądanie czy czytanie tego, co interesuje uczniów w języku, jakim się uczą.

-dodatkowo, co jest bardzo ważne, zwiększenie komfortu podczas zajęć i wprowadzenie miłej atmosfery. Młodzi ludzie często przychodząc na zajęcia, są po prostu zestresowani. A to nie nauczyli się słówek, a to są zestresowani sprawdzianem, a może dzisiaj nauczycielka zapyta z trzech ostatnich lekcji … Istny koszmar!

Dopóki to się nie zmieni, uczniowie nie będą chętnie przychodzić do szkoły oraz nie będą chcieli uczyć się języków obcych – ponieważ w ich świadomości, nauka jest straszna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zadzwoń